niedziela, 9 grudnia 2012

Spotkanie nr 1

Od początku zazdrościłam. Wsiadłam do tramwaju o godzinie. 15:39. Usiadłam koło nich. Iskrzyło. On obcokrajowiec - starszy od niej o jakieś 7 lat. On Polka- w berecie, delikatnie  umalowana. Pocałunkom i okazywaniu czułości przy ubogiej rozmowie w języku angielskim nie było końca. Poczułam się na jej miejscu 2 miesiące temu, 2 lata temu i niesprecyzowany czas temu ( dlaczego opowiem w innych postach). Wysiadłam- założyłam czapkę, rękawiczki i poprawiłam szalik. Niepewność, czy będzie. Dochodzę do Bunkru Sztuki o 16:05 (tylko 5 minut spóźnienia)- czekał. Nawiasem pisząc zawsze przychodzą. Ubrany prawie na czarno. Czarna czapka, trochę ocieplana skórzana kurtka ( ja bym chyba w takiej zamarzła), jeansy, czarne skórzane buty. Podanie ręki, dyskretnie sprawdzenie MNIE. Moje buty, kurtkę i uśmiech. Mówi, że jest tu pierwszy raz. Wchodzimy. Zajmujemy miejsce. Stolik się chwiał. Przesiadamy się. Grzeczna rozmowa na temat jaki można poruszać z nieznajomym. Zamawiamy- ja herbatę (zaznaczam od razu, że wybieram i sama za siebie płacę). Widzę, że trochę go to zmieszało. Zamawia herbatę, której nie ma. Nie wie co zrobić, na co ma ochotę. Jest mu to obojętne. Chce zrobić wrażenie. Rozmowa trochę o rodzinie, trochę o pracy. Jest grzeczny, aż do przesady. Do jego surowej twarzy i tatuaży ( ma na rękach  plecach i kostce) nie pasuje tak dobre zachowanie. Opowiada, że czekał na kobietę przez rok, czasem opowie świński żart, ale z klasą, czasem siedzimy w ciszy. Ogólnie jest miło. Nie udaję- słucham go. Zwracam uwagę, aby nie patrzył na moją twarz tak ostentacyjnie. Jeżeli chodzi o jego wygląd, to ma zielone oczy, krótko ostrzyżone włosy, przerwę między zębami jak Madonna, piękne dłonie i atletyczne ciało (często ćwiczy). Siedzieliśmy przez 1 h 45 min. Chciał zapłacić. Miał plik banknotów- dobrze mu się powodzi, mieszkanie, auto, firma.  Ja jednak nie szukam sponsora- zapłaciłam. Wystarczy, że specjalnie dla mnie przyjechał spoza Krk. Odprowadziłam go, a on mnie. Całus podanie ręki. Weszłam do Kościoła. Poczułam spokój. Widziałam wielu mężczyzn i w tym momencie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego mam odwagę  umówić się z mężczyzną z sympatii, a nie jestem w stanie odezwać się do mężczyzny, jakiego spotykam na ulicy, w Kościele, na uczelni. 

2 komentarze:

  1. Miłość przychodzi nagle, sama kiedyś na siłę szukałam i ten jedyny pojawił się w najmniej oczekiwanym momencie. Pozdrawiam, życzę wesołych świąt i dużo, dużo miłości ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eeeh a ja mam lat 24.i jestem tak cholernie wymagająca ,że czeka mnie staropanieństwo :P albo książe z bajki albo normalnie ...nic..:) życzę powodzenia !!1

    OdpowiedzUsuń