środa, 12 grudnia 2012

Retrospekcja nr 1

Wczoraj napisał- " Hey ... sorry, że się nie odzywałam, ale ciągle gdzieś wyjeżdżam, a co u Ciebie? Możecie się dziwić, dlaczego uważam Go za przeszłość. Ok, ale żeby to zrozumieć zacznę od początku. Była sobota. Weszłam do Cienia.Oddałam rzeczy do szatni i stanęłam przy barze, podczas gdy koleżanki poszły na parkiet.Zwrócił na mnie uwagę. Zdziwiłam się (przecież w klubie jest pełno kobiet zrobionych i wyglądających jak bóstwa). Zaczęliśmy rozmawiać, kupuje mi drinka. W Kanadzie się wychowywał, ukończył studia, ma firmę. Jego rodzice urodzili się w Polsce. Dobrze zna polski. Jest inteligentny, ciekawie opowiada (mam nadzieję, że prawdę, ale wiem, że mogą być to bajki).Wyróżnia się. Mogę powiedzieć sponsor. Koszula rozpięta, tak aby ukazywała  pamiątkę z licznych podróży i buty, które rasowy Polak pewnie by nie włożył. Prawda jest taka, że on nie był rasowym Polakiem. Kanadyjczyk i Polak. Włosy czarne (farbowane), białe zęby, ładna twarz (przypominająca twarz mojej matki), zadbane ciało. Podoba mi się, ale po chwili odchodzę- na parkiet, do koleżanek, ale także w pewien sposób uciekam. Dawno temu przyrzekłam sobie, że nie jestem towarzyszką na imprezę. Parę razy wracam- patrzę, czy jest. Ponownie z nim rozmawiam, krytykuję, prowokuję - jestem do bólu szczera.Wiem, że bycie miłą kobietą (jaką jestem) nie pomoże mi. Wiem, że w klubach jest dziesiątki kobiet, co za drinka są gotowe na więcej niż ja mogę zaproponować. Jest już późno- wychodzę. Chcę się pożegnać, ale Go nie widzę. Trochę żałuję. Zostawiam  swój numer koledze.  Proszę,żeby przekazał. 

Po paru dniach dostaję sms. Umawiamy się na spotkanie. Ustalony jest dzień, ale On się nie odzywa. Jego ulubionym zajęciem jest pisanie o 19 i zapraszanie mnie na 21 na kawę (tego samego wieczoru). Nie mam zamiaru się podporządkować. Jestem znowu wredna. Moja charakterystyka w jego oczach- sarkastyczna laska. W końcu po paru dniach spotykamy się w Cafe Foyer. Biła ode mnie niepewność, ale jak pisałam- zawsze przychodzą. Rozmawiamy.Czuję się jak kobieta zaściankowa, ograniczona, nudna. On- opowiada o Kandzie, o studiach, o sobie i o licznych podróżach. Okazuje się, że mój Kraków jest dla niego imprezownią i bazą wylotową. Nabieram pewności siebie i po jednym drinku już wiadomo, że oboje nie mamy ochoty się rozstać. Wiem, że zrezygnuje dla mnie ze swoich dzisiejszych planów. Zmieniamy lokal na Non Iron. Nie przeszkadza mi pogoda, mecz w knajpie i jego wady. Ma bzika na puncie blond koloru  włosów (ja takie mam) i chce ode mnie wyciągnąć pewne informacje na wiadomo jaki temat. Chyba go intryguje moja niedostępność. Znowu zmiana. Sarmacja-ostatnie piwo- już mam iść do domu, ale zaprasza mnie. Przyjmuję zaproszenie(postąpiłam nieodpowiednio i po prostu głupio...)Wchodzę do mieszkania. Robi herbatę,sobie kawę- jest grzeczny. Siedzimy-jeszcze więcej odpowiada. Czuję chemię, ale nic nawet alkohol nie jest w stanie przyćmić zdrowego rozsądku. Są świece, muzyka, oglądam jego lokum(pewnie nie jestem pierwszą kobietą podczas jego pobytu). Ładne, ale widać, że na czas określony. Leżymy koło siebie, całujemy się. Jego ręce są małe- jak moje. Wiem, że nie zostanę na noc. Chcę iść na autobus. Nie podoba mu się ten pomysł. Zamawia taksówkę, odprowadza mnie do auta. Na końcu całus, wręcza kasę dla taksówkarza- nie chcę przyjąć, ani się kłócić.Mówię mu żeby napisał. Istotnie napisał na drugi dzień i wczoraj. Nie powiem, że mi się nie podoba- zarówno wygląd jak i charakter, ale on widzi siebie. Widzi ciężką pracę, podróże- nie wiem, czy w jego życiu znalazłby czas, aby być z kimś, a może z kimś już jest?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz