piątek, 23 sierpnia 2013

Spotkanie nr 12

Przepraszam. Dalam sie poniesc w wir planow, ktore ciazko mi jest zrealizowac, choc wydaje mi sie, ze sie staram. Dalam sie poniesc w wir marzen, ktorych zrealizowanie jest prawie nierealne. Dalam sie poniesc w wir JEGO. I tu moj bol. Jestem w studni, a wiaderko, ktore ma mnie wyciagnac na powierzchnie coraz bardziej sie oddala. Glupia sprawa. Sytuacja patowa.
Historia Nas. Moze lepiej nasza historia? W skrocie. Jest dziwny, niski, stary, ale z nikim w trakcie rozmowy godziny nie zamienialy sie w sekundy. Zaden facet mnie w zyciu nie traktowal jak On. Taki szacunek. To jest nienormalne. Zaprosil mnie- na wycieczke- na 1 dzien do  Szwajcarii... Potem na dwa dni. Wynajal hotel- 2 noce. Wszystko zorganizowal. Woli morze. Pojechalismy w Alpy...Rady mojej mamy- jedz, nie przejmuj sie.. Troche sie balam. Jaka jest cena za luksus? Kupil mi bilety.... Wydukowal szlaki, bo oczywiscie wyjazd laczyl sie z wedrowka w gory...Jestesmy w Aprice. Hotel- zamek- piekny. Wchodzimy. Boje sie. Obliczam ile wydal. Jest mi glupio. Kobieta z recepcji prowadzi nas do pokoju. Widze pojedyncze lozko. Wyobrazam sobie, jak mu place. Putana. On bez zastanowienia mowi, ze bookowal 2 pojedyncze. Mysle pozory. Gra pozorow. Wchodzimy. Zostawiamy rzeczy. Mysle... sprawdze Go. Sciagnelam bluzke.... Stoje w staniku i mowie: Jaka ma byc moja zaplata? On jest w szoku. Patrzy na mnie i mowi: Justyna TY TAKA NIE JESTES. Ide o krok dalej. Mowie mu zeby sie rozbieral. Jego twarz jest czerwona i purpurowa...Przemilczal to i powiedzial, ze wychodzimy na spacer. Poczulam ulge. Moja zaplata ma byc nasze mile spedzenie czasu....I tak spedzilam dwa dni na rozmowe, wedrowce po Alpach, smiechu przez 24 godziny na dobe. Az mi bylo glupio, bo naprawde poczulam sie pierwszy raz rozpieszczona do granic mozliwosci....Nawet o zgrozo- bezpieczna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz