niedziela, 24 listopada 2013

Ohyda!

Czy już napisałam, że we Włoszech nauczyłam się kłamać. Nauczyłam się kłamać w innym języku. Kłamstwa przychodzą mi łatwo. Zasób słownictwa związany z kłamstwami jest wręcz imponujący! Umiem przepraszać, jestem przekonująca. Umiem wymyśleć przekonującą wymówkę.. Najlepiej kłamię przez telefon... Nie widać oczu, nie widać moich pocących się dłoni... Nie widać mojej mimiki... Dziś skłamałam dwa razy. Raz napisałam prawdę-(Stefanowi). Ohyda.. chciałam zrobić 3 spotkania z trzema różnymi w 3 dni. Rekord...Nie udał się. Trzeci dzień spotykam się z jednym, w razie porażki mając dwa inne asy w rękawie. Ich właśnie okłamałam. Przed chwilą dzwonił D. czuję w jego głosie, że mu zależy... Że chce się ze mną spotkać. Okłamałam Go, że nie dam rady, bo muszę się uczyć. Basta. Zrozumiał. Czuję żal w głosie. Ja czuję się jeszcze gorzej... Następny nieznajomy- nie widziałam Go nigdy...Nie było łatwiej. Znowu to samo... Nauka.. Jakbym tak się uczyła, jak kłamała zostałabym profesorem...Również zrozumiał. Zarówno Pan D jak i Pan nieznajomy życzyli mi powodzenia. Bocca al lupo....Tzn. Powodzenia, a dosłownie paszcze wilka... Tak dokładnie.. Jestem jak wilk z kapturka.. Tylko tyle, że oni  są Kapturkami... naiwni... Ja w zamian za ich życzenia myślę w co się ubrać, myślę o nim... Myślę dupą, a nie głową. Myślę, że będziemy razem. Myślę, że będę się z nim całować...Myślę, że dziś o 18 przyjedzie po mnie... Idiotka...

1 komentarz:

  1. fajnie, tylko szkoda że nie piszesz o Polsce i o Polakach...czegoś im brak?

    OdpowiedzUsuń